Kochani Czytelnicy i Komentatorzy! Drogie Czytelniczki i Komentatorki!
Na samym wstępie gorąco przepraszamy za brak analizy - spowodowany jest on kilkoma przyczynami:
- problemami technicznymi z kodem HTML (dokładniej mówiąc, z kolorami naszych komentarzy i z czcionkami tekstu...)
- wyjazdem dwojga z analizatorów
- świętami.
Wciąż trwają prace techniczne! Poprosiliśmy osobę spoza bloga o pomoc, sami zamierzamy też wykorzystać całą dostępną nam wiedzę, by jakoś to naprawić - niby to niewielki problem, pokolorować tekst i rozróżnić od siebie Analizatorów...a okazało się, że jednak sprawia nam to kłopot!
Jako że przed nami Sylwester, a święta przegapiliśmy...niestety...pragniemy złożyć Wam wszystkim życzenia! Życzymy przede wszystkim zdrowia, szczęścia, wszelkiej pomyślności i radości, uśmiechu na twarzach, wiary w lepsze jutro, samych radosnych dni w Nowym Roku i wszystkiego tego, co cieszy. Innym analizatorniom i blogom zaprzyjaźnionym życzymy z kolei wszystkiego tego, co najbardziej cieszy: wiernych czytelników, licznych odsłon i dużo materiału do analiz.
Mamy nadzieję, że w 2019 rok wszyscy wkroczymy z radością, humorem i chęcią do analizowania...nie tylko innych, ale też i siebie, bo warto też zwracać uwagę na własne błędy, prawda? ;)
Trudno nam jest powiedzieć, kiedy ukaże się nowa analiza, z uwagi na wspomniane wyżej problemy techniczne - dołożymy jednak starań, by ukazała się w pierwszym lub drugim tygodniu stycznia.Będzie ona osadzona w fandomie Darów Anioła...i w sumie jest to jedyna rzecz pewna, jaką możemy na temat tego opka stwierdzić z całym przekonaniem. Dlaczego? Zobaczycie sami!
Wszystkiego kociego życzy Wam również ten oto koci imperator, którego możemy znaleźć tutaj!
Jeszcze raz wszystkiego dobrego!
Analizatorzy w składzie:
Hiena, Havelock, Kassandra (nowa twarz) i Akashi - wyjątkowo pozbawieni kolorków z uwagi na trwające prace techniczne. ;)
Na początku dziękujemy wszystkim za komentarze i za konstruktywną krytykę, która do nas wpłynęła pod poprzednią analizą. Cieszymy się, że jest jakiś odzew, że wytykacie nam błędy - mamy nadzieję, że udało się nam je poprawić w tym wydaniu "Don Matteo"...eee..."Don Wampireo", może tak lepiej zabrzmi.
Nadal pozostajemy w fandomie Diabolik Lovers - przyglądamy się wąpierzom z rodu Sakamakich albo Higashiyama (tożsamość od chrztu niepewna) i ich !nagle!współlokatorce, pannie Rice Komori. Uważajcie: mogą się czaić tu demony, macki Cthulhu, Al Pacino i duch znanego Wam z "Wiedźmina" Emiela Regisa. Ale to nie wszystko: w tej analizie zgłębicie też tajemnice znikających piżam, zetkniecie się z dylematem "co było pierwsze: schody czy żyrandol?", a na koniec będziecie mogli zamówić sobie martini Sue niczym sam James Bond!
No, zaraz się dowiemy... Wiedźmin jest grany. *mruczy, nie chcąc przypadkiem obudzić ducha Emiela Regisa, który byłby obrażony zestawianiem go z opkiem* *odwraca się za siebie* Zaraza, za późno...
Rika nie potrafiła spojrzeć mu w oczy, czuła się porzucona. Wsiadła zatem do taksówki i jechała tam, gdzie kazała karteczka z adresem.
Karteczka mówiła: jedź tam, jedź tam! No to biedna dziewczyna jechała... Topos wędrowcy wiecznie żywy. Ale drogi.
Taksówkę prowadził niewiele starszy od niej chłopak, co jakiś czas gawędzili sobie, bo droga była naprawdę długa. Godzinę przed końcem przejeżdżali obok ogromnej rezydencji; A cóż to za znak? Godzinę przed przyjazdem widziała już rezydencję? To musiała być naprawdę OGROMNA rezydencja! Albo miała wieże, jak Baskerville Hall. *rozsądnie* Miejmy przy tym nadzieję, że ona zapłaciła temu szoferowi...
strasznie starej, a równocześnie bardzo zadbanej.
Oki, architektem nie jestem, ale skoro rezydencja była naprawdę zadbana, znaczy, że w jakiś sposób odrestaurowana, to wcale nie jest pewnym, że była tak BARDZO stara. A na pewno nie wie o tym główna bohaterka. Nie no, motyw odrestaurowanej posiadłości broni się w Kuroshitsuji (Black Butler) - tam też masz Phantomhive Manor, które przed akcją anime odbudowano po pożarze, a i tak wyglądało jak pradawna siedziba przodków hrabiego Phantomhive. Ale tam hrabia miał do dyspozycji nieśmiertelnego demona, a kanon Diabolik Lovers nic nie mówi o paktach z diabłem. Szkoda.
Na bramie wygrawerowane
Bo zwykłe tabliczki z nazwiskami są dla leszczów.
było nazwisko "Higashiyama", Rice coś świtało, tylko nie wiedziała co, zaschło jej w ustach i ogarnęło ją ciepło -jakby była na pustyni. Dojrzała także lokaja ślepo wpatrującego się w taksówkę. Godzinę później była na miejscu, Hide uścisnął ją i życzył powodzenia, obdarzył ją swoim numerem i odjechał.
Czekajcie... godzinę temu widziała rezydencję i po godzinie do niej zajechała? Przypominam, że musiała być dość blisko, skoro potrafiła dostrzec wygrawerowane napisy na bramie i takie tam. Lokaja. Nawet to, że ten właśnie lokaj wpatrywał się w pojazd. Co tu się odjaniepawliło? Mnie bardziej ciekawi ta zmiana temperatury. I skąd nazwisko Higashiyama? Główni bohaterowie serii nosili nazwisko Sakamaki! Przechrzcili się na potrzeby opka, czy może - nie daj Bóg! - to wroga agentura? Nie pytaj o logikę, kochany, bo jej nie dojrzysz. Sakamaki idą do lamusa, teraz rządzą Higashiyama! Czekam, aż ałtoreczka zastąpi Mukamich...
*ostrożnie* Chyba wolałbym jednak nie czekać.
Rezydencja była z lekka przerażająca, miała nadzieję, że pomyliła adres i zaraz okaże się, że ci ludzie mieszkają w żółto podobnym wiejskim domku. Żółto podobny? To w końcu żółty czy nie? I jaki domek? Bohaterka widziała bramę, lokaja i nowo-starą rezydencję, ale nie było nic o żadnym domku O_O Może liczyła na domek ogrodnika albo Chatkę Ech? W każdym razie coś w tym rodzaju, tylko żółte:
Podeszła do ogromnych drzwi, kilka razy uderzyła o drzwi złotą obręczą, trzymaną w pysku przez lwa. "Wrota" skrzypiąc, same się uchyliły. Ta złota "obręcz" to kołatka. Wrota nie będące wrotami? Ciekawe...
*Rika* O, mamy zmianę perspektywy! Może narracja pierwszoosobowa bardziej leży aŁtorce.
Tradycyjne Rika's POV. Już nie mam wątpliwości, że jestem w opku.
Byłam zdziwiona, choć nie bardziej niż zaniepokojona. Weszłam ostrożnie, pierwsze co ujrzałam;
A cóż to za znak: ";"?
To był starożytny hieroglif z Gwey' Morainn. Oznaczał on Morderczego Cthulhu Średnik Fthtagna, wymagającego krwawych ofiar z dwukropków.
ogromne schody, jak w pałacach, a nad nimi piękny żyrandol. Ale tak zaraz nad schodami? Mogą blokować przejście! Ja nie wiem - ci dekoratorzy mają coraz ciekawsze pomysły. Schody nad żyrandolem czy żyrandol nad schodami? W pierwszym przypadku to wszystko projektował chyba Bezdennie Głupi Johnson, w drugim jest to już jakiś sens. Jakiś. Schody nad żyrandolem, czy żyrandol nad schodami? Oto jest pytanie!
Kiedy szok mnie opuścił, zauważyłam jakiegoś chłopaka śpiącego na butelkowo zielonym szezlongu. A żeby nie było, że tylko się czepiam - pochwalę aŁtoreczkę za użycie trudnego słowa. Kolor, co prawda, ciut źle napisany, ale liczą się chęci! Szezlong jest uroczy, zgadzam się. Cudowne słowo! Ale kolor winien być zapisany łącznie. Taka jest dyrektywa lady Ortografii. I nikt i nic tego nie zmieni!
Szturchnęłam go, ale nie reagował. Sprawdziłam puls, wszystko... A on nic, w dodatku zimny, jak z kostnicy, byłam przerażona! Wystukałam numer na pogotowie, na dworze szalała burza. Skoro szalała burza, to nie myśl, złotko, że zaraz złapiesz zasięg czy coś...
To był ten sam cud techniki co w "Mistrzu" Katarzyny Michalak, tam bateria działała po niebywałym sztormie. Może ten zasięg wracał co jakiś czas niczym odtrącony Romeo do swej wiernej komórki?
-Halo? Chciałam zgło.. -w tym momencie usłyszałam potężny grzmot, wrzasnęłam. Chwycił mnie za nadgarstek, wyrwał telefon, a ja ujrzałam szalenie zielone oczy. W następnej chwili znalazłam się pod nim. -Mmm... Nieźle pachniesz, decho, akurat zgłodniałem. -Zostaw mnie, zboczeńcu! -uderzyłam go z kolana w najczulszy punkt. Kto chwycił kogo za nadgarstek, na Izanagiego?! Ten grzmot ją chwycił?! To znaczy, w co go uderzyła? W ucho? W nos? W męską dumę? Pewnie Wy, Czytelnicy, już się domyślacie... W to, czego nazwy nie wolno wymawiać. Albo: "W sam łeb - wojewody."
Chwycił mnie za nadgarstek, wyrwał telefon, a ja ujrzałam szalenie zielone oczy. W następnej chwili znalazłam się pod nim. Co... do... ale że już? A mała gra wstępna, cokolwiek? Nawet w anime coś tam bąknął, zanim się na biedną Yui rzucił, a tu...
W głowie obmyślałam wyjście z sytuacji. Jeśli pobiegnę wzdłuż korytarza; dogoni mnie albo mogę spotkać kogoś jeszcze gorszego.
E tam, więcej wiary w siebie! Jeszcze w końcu nie wiesz, że to wampiry. Spokojnie, możesz uciekać!
A jak chciałaś pobiec, w poprzek? Na logikę, możesz uciec przez okno, o ile jakieś jest, przez korytarz, względnie ukryć się gdzieś i uciekać - no, ale IMPERATYW.
Imperatywowi nic nie powiesz - pogódź się z tym.
Zanim wróciłam do rzeczywistości, zostałam przyparta do zimnego metalu. Spojrzałam mu w oczy, poczułam, jakby ktoś zacisnął rękę na moim sercu, tak mocno, jak mógł. -Mogę zrobić coś co sprawi, że mnie stąd wypuścisz? -cholernie kołatało mi serce.
Oj, jest wiele rzeczy, które możesz zrobić...
Na przykład zażyć walerianę. Albo zaśpiewać wąpierzowi "Pola Athenry", jest szansa, że się wzruszy. Albo też się poddać. Albooo...Nie wiem, za dużo możliwości, a Czytelnicy czekają.
-Umrzeć. Nie lubię mieć zwłok w domu. -uśmiechnął się zadziornie, a ja coraz bardziej uświadamiałam sobie w jakich tarapatach się znalazłam.
O, ciekawy dialog. Szkoda, że błędnie zapisany, ale pod stertą błędów coś tam się kryje.
Ciekawy, ale jakże nielogiczny! Mógłby doprecyzować, gdzie ma umrzeć, skoro nie u niego i nie w jego ramionach... Btw, pierwszy rozdział opka, a my dalej (chyba?) nie wiemy nic na temat wyglądu Riki, o jej oprawcy wiemy zaś tyle, że ma zielone oczy.
Spoko, pewnie jak większość Marysiek dojrzy się w lustrze. Wracając... "Co mogę dla ciebie zrobić?" "Zdechnij. Nie chcę, żeby waliło mi trupem w domu"... Aha, dobra.
...ale w takim razie czemu on jej nie ubije na zewnątrz, cokolwiek?
Imperatyw.
Albo Rika pachnie takim Diorem, że postanowił ją za wszelką cenę zatrzymać. Ten rzadki, rozumiesz, koneserski zapach dziewicy...Czuję te Suskindowskie klimaty! :D
Pzejechał po mojej szyi językiem. Fetysz? Zapewne Przeszły mnie ciarki." -Ayato, jeśli zamierzasz robić takie rzeczy, to nie tutaj, a w swoim pokoju. -podbiegłam do wysokiego chłopaka w okularach. Dobra, przez chwilkę myślałam, że to ona to powiedziała. Ach, te podmioty! -Proszę, pomóż mi..! Błagam... -mówiłam zapłakanym głosem. -A ty, to mianowicie kto? -zapytał spokojnie. -Jestem Rika Komori. Mój ojciec wysłał mnie pod ten adres, miałam tutaj zamieszkać... Ale niestety pomylił coś, więc lepiej będzie jeśli już pójdę! -nie wiedziałam jak się zachować, sama nie dałabym im rady.
No, no. Bohaterka myśli logicznie. Rzadko spotykane, pochwalam!
O, czyli oprawca nazywa się Ayato. Zapamiętajmy. Bardzo będę się mylił, jeśli okularnik będzie Reijim? *sprawdza* Indeed, that's Reiji himself.
Nici z opuszczenia tego miejsca. Reiji (tak miał na imię ten chłopak w okularach)
A skąd to wiesz? Przedstawił ci się? W tekście nic o tym nie ma.
zaprowadził mnie do wielkiego salonu.
To gdzie my przed chwilą byliśmy? W korytarzu? Co do...
Byliśmy w przestrzeni opkowej, Hieno, to ci powinno wystarczyć.
W pokoju pojawili się jeszcze: chłopak z pluszakiem, jakiś podobny do tego zboczeńca
Oto nowa miara porównawcza: chłopak, który wygląda i chłopak, który nie wygląda na zboczeńca.
Jeszcze blondyn, który najprawdopodobniej spał Ciężko powiedzieć, bo nawet nie wiemy, czy leży, czy stoi. W sumie, na stojąco też się da. oraz agresywny chłopak w białych włosach.
A czemu zaraz agresywny? On się tylko pojawił. Czy wraz z wejściem do pokoju wyświetlił mu się nad głową napis ->Agresor<- ?
Jeśli ten blondyn spał, to jak się pojawił w tym pokoju? Lunatyk?
To wampier, se przyfrunął.
*macha Havelockowi na powitanie* W kanonie bracia Sakamaki umieją teleportację znikąd i mogą latać w pełnię księżyca. Tak mówi wikia.
Nawet gdyby, to w trakcie snu trochę trudno byłoby ten manewr wykonać.
Cthulhu go przyniósł, po prostu, jak Ty się nie znasz. Okropnie utrudniasz ałtoreczce.
-Ktoś wie coś o tej dziewczynie? I o tym, że ma tutaj zamieszkać? -poprawił okulary. Kto? Ten zboczony czy ten podobny do zboczonego? Czerwoni, ten z pluszakiem i ten brutalny odpowiedzieli, że nie. Czerwoni - chyba z oburzenia, gdy zobaczyli, jak powierzchownie potraktowała ich aŁtoreczka.
Czerwoni = komuniści?
Havelock! Wstydziłbyś się! Jeszcze pomyślą, że coś tu knujemy!
Тобарищц Ленин (towariszcz Lenin) patrzy!
*zaczyna nucić na melodię "Pożegnania Słowianki"* Nastupaajet minuta praszcza-a-anija, ty gładisz mnie triewożno w gła-a-aza! I lowlju ja radnoje dychanije, a w dali uże dyszyt groza. Drognuł wozduch tiuma-a-annyj i sinij, i triewoga kosnułas' wisko-o-ow! I zawiet' nas na podwig Logi-i-ika...
Źródło: youtube.com, Dina Garipowa & Chór Aleksandrowa - "Pożegnanie Słowianki"
-Shuu, a ty? -zapytali jednogłośnie blondyna. -Może. -odpowiedział obojętnym tonem. -A może nie? -wtrącił Ayato.
No. Na to wygląda. Tak to jest, gdy się mówi "może". Nie zawsze się jest pewnym. Tak bywa.
-Pewnego dnia zadzwonił do mnie ten facet. Powiedział, że ma z nami zamieszkać, że mamy się odnosić do niej z szacunkiem. -Czyżby ofiarna narzeczona? Zgłaszam się na chętnego! -prychnął klon zboczeńca.
O kim, do cholewy, mówimy?
O kim mówimy...powiedziałbym, że o Stalinie, ale miałabyś za duży MSPANC.
SŁOWEM WYJAŚNIENIA DLA CZYTELNIKÓW: Wedle kanonu ofiarna narzeczona to Yui, którą oddano braciom Sakamaki w ramach...eee... bycia źródłem krwi i żoną, zdaje się, że do przemiany w wampira też; tutaj jej funkcję pełni Rika. Ale kim jest klon zboczeńca, nie mam pojęcia.
-A więc to nie przypadek. -ponownie poprawił okulary i przedstawił kolejno chłopaków. -Shuu to najstarszy syn, Ja, Reiji, drugi syn, Laito, trzeci syn Kanato, czwarty syn, Ayato, piąty, a Subaru to szósty.
Dla porządku i dla tych, którzy nie oglądali Diabolik Lovers/nie grali w gry, wstawiam tego oto gifa ze wszystkimi braćmi Sakamaki. Z nich wszystkich, jak na razie, zdołałem zapamiętać tylko Kanato... @_@
Od razu dorzucę też uwagę, że w kanonie bracia pochodzą od różnych matek (dwóch żon uberwąpierza Karlheinza Sakamakiego - z czego chyba te trzy wąpierze u góry to trojaczki urodzone z pierwszej żony, a pozostałe trio to progenitura z drugiego małżeństwa). Wiedza ta może nam się przydać.
Wszyscy byli nieziemsko przystojni, intrygowali mnie, ale też przerażali do granic możliwości. Każdy z nich był dość wysoki (prócz Kanato) i nieziemsko przystojny. Shuu miał delikatnie kręcone, blond włosy i niebieskie oczy.
Gdy jesteś czyjąś ofiarą, to raczej nie myślisz o wyglądzie swojego oprawcy, tylko "O kurczaki! Muszę uciekać!" Przynajmniej wygląd mają kanoniczny...*wzdycha*
-Wspomniał o tym, że nie mamy jej zabić... -dyskusja na chwilę ucichła. Nie wiedziałam co mam zrobić, nie wiedziałam o żadnej ofiarnej narzeczonej, miałam dosyć całego tego nieporozumienia!
Kotek, skoro dopiero co przyjechałaś, to wiadomo, że o niczym nie wiesz. Cierpliwości!
-Wiecie, to ja może skontaktuje się z ojcem! - przeszukałam kieszenie i nie mogłam znaleźć przeklętej komórki. - Tego szukasz? -Ayato wymachiwał moim telefonem, próbowałam mu go odebrać, ale białowłosy nagle go wyrwał i zmiażdżył w dłoni... Miałam wielką nadzieję, że znajdę tu coś z czego będę mogła zadzwonić albo napisać maila, bo w przeciwnym razie, kiepsko widzę moją egzystencję -a raczej jej końcówkę.
Końcówka egzystencji... i co tu robi ten dywiz? A tak swoją drogą, to ja bym się wściekła, gdyby ktoś mi zniszczył telefon. No, ale to ja.
To z egzystencją aż się prosi o mem z Schopenhauerem.
Autor: Havelock
Odprowadzono mnie do pokoju, był niesamowity. W kolorach czerwieni, ogromne łóżko, wszystko co potrzebne dziewczynie, no i robiąca wrażenie szafa, kiedy się wypakowałam była praktycznie pusta... Jakim cudem szafa może być pusta po wypakowaniu?! *zerka bezradnie na Havelocka*
Mogła się wypakować na podłogę. W ogóle, szafy bywają podstępne (jak Bagaże).
Ale wtedy mielibyśmy o tym wzmiankę. Jakiś wyższy nakaz? Tajne glify przecinków z Gwey'Morainn sprawiły, że Cthulhu jej zjadł rzeczy? Zresztą...czemu podstępne?
Wpakowujesz do nich rzeczy, odwracasz się - szafa pusta.
Woda była idealna, nie chciałam wychodzić spod kojącego "deszczu", miałam cichą nadzieję, że zmyję z siebie trud tego dnia, wszystkie emocje spłyną po mnie, jak gorące kropelki otulające moją skórę.
A to z deszczem mi się podoba! I gdyby tylko nie ten rozwlekły jak gacie na sznurze styl, sztucznie rozciągnięty przez przecinki...
Się zgodzę, samo porównanie całkiem niezłe. Cóż to za deszcz tam wypływa z dachu? A niby odnowiona ta rezydencja!
Zawinięta w ręcznik udałam się do swojego pokoju w stylu agenta zero zero siedem. Znaczy, skradałaś się jak ninja czy wywaliłaś drzwi?
Nie, po prostu była tą kradzieżą ubrań wstrząśnięta i niezmieszana.
Martini shaken and not stirred, please! *z brytyjskim akcentem* Aha, od razu jeszcze złożymy jedno zamówienie...Hey, John! Mary Sue on the rocks, please!
A jednak! Raz szafa jest praktycznie pusta, innym razem oferuje piżamy.
Mógłbyś wyjść? Um..? -zawsze irytowało mnie zachowywanie się tak bezczelnie. -Dlaczego, maleńka? Będzie fajnie... -podszedł i lodowatą dłoń położył na mojej szyi. -Zostaw mnie w spokoju. Wyjdź! -miał gdzieś mój stanowczy ton. Z moich włosów ściekała jeszcze woda, ręcznik był mokry, tak samo jak i mój dekolt, przejechał po nim językiem. Błagam, niech ktoś mnie stąd zabierze... -To twój pierwszy raz, maleńka, postaram się być delikatny... Ugh, to naprawdę brzmi mi jak gwałt...
Według prawa szariatu, to gwałcona jest winna.
Obawiam się, że mamy tu do czynienia bardziej z prawem wampiriatu.
zanim zrozumiałam o co mu chodziło, zdążył wbić kły w mój dekolt 'powoli'. Zachwiałam się na nogach, przerwał. -Ubierz się. -tak po prostu wyszedł. Znaczy, odpowiednikiem seksu u wampirów jest gryzienie szyi?
Kto co lubi. Pytanie tylko, skąd się wampirzątka biorą? Chyba wolałbym nie wiedzieć.
Po niecałej godzinie stwierdziłam, że sobie odpuścił, więc położyłam się do łóżka, wpatrywałam się w okno, jakby było tam coś za czym tęsknię. Ech... może wolność? Prędzej neurony.
Odprowadzono mnie do pokoju, był niesamowity.
O, to już zapomniałaś, że jesteś więziona? Szybko! Wiesz, są osoby, które im bardziej są zdenerwowane, tym bardziej są kulturalne. I im bardziej są więzione, tym bardziej mają syndrom sztokholmski... A kiedy już prawie zasnęłam poczułam za sobą, jak łóżko się zapada za moimi plecami. Gwałtownie się odwróciłam. Znowu on... Usiłowałam się podnieść, kazał mi leżeć, a ja słuchałam go, jak zaczarowana; może ze strachu, kto wie. No tak. To ten moment, moi mili. Ona już ich kocha. Co tam sadyzm, próba gwałtu - są pinkni jak z obrazka, to mogą! Tak to jest z tą wąpierzą arystokracją. #RobespierreDidNothingWrong
Wgryzał się w moje obojczyki, biust i szyję. Nie mogłam się sprzeciwić, nie potrafiłam, uratowała mnie strata przytomności, tak myślę przynajmniej. Gdy sączył krew z mojej szyi po prostu odpłynęłam, mniej więcej nad ranem. Zły wąpierz! Zostawił, nie dofinansował, jaaak śmieeee!
Byleby alimentów nie musiał płacić, bo jeszcze założy Komitet Obrony Krwiopijców. Wracając do tekstu, to wychodzi na to, że plan wydarzeń wyglądał tak:
Pierwsze picie,
Wąpierz sobie idzie,
Uświadamianie sobie przez bohaterkę (przez całą godzinę), że sobie poszedł
Usiłowanie spania przez bohaterkę, przerwane przez powrót wampira
Zakończenie kolejnego picia, nagle jest rano, bohaterka odpływa.
Finito.
Dziękujemy za lekturę i dotrwanie do tego momentu! Jeśli macie jakieś uwagi, propozycje, pytania, piszcie śmiało w komentarzach - chętnie przyjmiemy konstruktywną krytykę! Dodatkowo chcielibyśmy bardzo serdecznie powitać nowego analizatora w naszej grupie, Akashiego! Przypominamy jednocześnie, iż w dalszym ciągu trwa nabór do zespołu Kosmicznych Zagadek!
Witamy bardzo serdecznie w naszej pierwszej analizie!
W dzisiejszym odcinku:
Ojciec (Mateusz) w roli ojca biologicznego, katana otulona krwią
niby szalem (albo szalem niby krwią) a także sen, z którego (o, zgrozo!) można
się obudzić! Życzymy smacznego!
Adres blogaska : http://toth3end.blogspot.com/
Zanalizowali:Hienai Havelock
Cześć kochani, jestem darkhunter (może być też Daria hahah).
Haha… ha.
Daria… też ładnie!
Postanowiłam napisać opowiadanie z DL,
Dla niewtajemniczonych -
DL to skrót od Diabolik Lovers. Jest to gra otome, na podstawie której
stworzono anime i mangi. Głównie to chodzi o wampiry.
Dziękuję ci – osoba
niewtajemniczona.
Pięknie się zapowiada!
czasem będzie coś z anime/gry, a czasem coś ode mnie.
A czasem coś o tym, a
czasem o tamtym… ale tylko czasami!
Z góry przepraszam za wszelkie błędy (przypominam, że jestem
człowiekiem -i to nie jakimś wow).
Toś mnie zachęciła. A tak
w ogóle, to czuję się urażona! Bo ja jestem człowiekiem, też niezbyt „wow”, ale
jednak! To cię, kochanie, nie usprawiedliwia.
Errare humanum est,
cytując klasyka.
Hmmm(mmmmmm) no to mam nadzieję, że przygoda z
tym opkiem fajnie się rozwinie. Cóż, miłego czytania, pozdrawiam!
Nie no, nawet aŁtoreczka
nie docenia swoich tworów. Opko. Blogasek. Żyć nie umierać.
Prolog
Mała dziewczynka o długich czarnych włosach spoglądała na ojca
kątem oka. Przy swoim oblężonymprzez (armię?) papiery biurku czytał (ten
kąt oka)ogromną księgę, kiedy odrywał się od lektury (z
głośnym „Pssssttt” ),posyłał jej ciepłe uśmiechy i
spojrzenia.
Och, „spojrzenia”? Dużo ich
widzę miał. To chyba alien był.
-spacjaChodź spać Rika, tata ma coś do zrobienia. -spacjamężczyzna ułożył dziecko do snu.
Ale że niby w swoim gabinecie?
To dziecko nie ma swojego pokoju? I na czym niby spało? Na tym oblężonym przez
armię biurku? Toż to niebezpieczne!
Przy okazji
widzicie, ile błędów wdarło się w jedno zdanie?
Wyciągnął z biurka kopertę, a z niej list, czytając słowo po
słowie
No raczej ciężko byłoby
nie słowo po słowie.
Szkoda, że z listu już nic
nie wyciągnął…
-spacjamarszczył brwi.
Używając stopki firmy
Brother.
Cóż, będę musiał się z tym pogodzić. Rzekł do siebie w myślach.(narrator?)
Tej nocy czarnowłosa miała koszmary. Stop!
Widzicie to? Oto pierwszy
składnik, jaki potrzebny nam to stworzenia Mary Sue. Określenie postaci poprzez
kolor włosów/oczu. Brakuje nam jeszcze : filigranowej figury, „letkiego”
makijażu a także zajebistości podniesionej
do kwadratu.
Widziała ogień i zamgloną sylwetkę kobiety, z której wyciągano
katanę otuloną krwią,
Jak to miło ze strony tej
kobiety, że otuliła katanę własną niby krwią (która w rzeczywistości jest chyba
szalem), żeby nie było jej zimno!
słyszała krzyki, płacz dziecka...(ta katana) Z tego snu nie mogła się wybudzić, dopóki
się nie skończył
Doprawdy, zadziwiający
przypadek…
Szok! Pamiętajcie -
nie obudzicie się, póki sen się nie skończy! To dość mało logiczne, więc tylko
tak przypominam.
-spacjapodniosła się z krzykiem, trzęsły się jej ręce.
To katany mają ręce?
Po chwili w pokoju był już jej ojciec,
I ojców?
wytłumaczyła mu wszystko.
I jeszcze gadają?! Gdzie
takie można kupić?!
-samiwieciecoNie martw się, to tylko zły sen. Muszę
odprawić mszę, do później, córeczko.
Oh, a więc ojciec Mateusz
naprawdę ma coś do ukrycia! Własną córkę!
Tag, to takie oczywiste.
No dobra, ja wiem, że tak
rzeczywiście było w grze, ale… dajcie spokój! Przecież to zwyczajnie
idiotyczne!
I kto się, do cholewy,
zajmie tym biednym dzieckiem, gdy ojczulek będzie święcił Pana?!
Od tamtej nocy ten sen powtarzał się co rok, wszystko było takie
samo, jak wspomnienie, które nigdy się nie zatrze.
Czekajcie, muszę to sobie
poukładać… Wszystko takie samo, jak wspomnienie, które się…
Ale to bez sensu.
-Rika! Skończyłaś robić lekcje? Pani
musi mieć dokładnie 20 kopii, żeby rozdać na przyszłym teście! Bo ty takie
ładne wymyślasz – z jabłuszkami i w ogóle… -zawołał z drugiego pokoju jej ojciec, następnie
powoli wszedł do pomieszczenia i poważnym, a zarazem posmutniałym tonem rzekł: -
Niech się stanie
światło!-Musimy porozmawiać...
Tu już mi się odechciało
punktować braki spacji:
-O co chodzi, tato? -zmarszczyła brwi.
-Muszę wyjechać do pracy, do Europy...
-Mam tak po prostu wyjechać z tobą, a co z moimi przyjaciółmi?
To takie konkretne – do
Europy.
- Tato, a gdzie będziesz
pracował?
- W Europie.
- Ale gdzie?
- No, obok tamtej granicy,
co jest koło tej…
-Źle mnie zrozumiałaś, córeczko. Jadę sam, a ty
zamieszkasz z przyjaciółmi rodziny. Czyjej rodziny?Spakuj się jeszcze dzisiaj, ponieważ jutro wyjeżdżasz.
Panie i Panowie: ojciec
(Mateusz) roku! Masz szkołę, przyjaciół i dom, z którego pochodzą twoje
najpiękniejsze wspomnienia? Olej to! Pakuj torby, mała!
Tak oto głosi człowiek w
małej czarnej.
-Co?! Nie ma opcji! Jadę z tobą! -do oczu napłynęły jej łzy.
-Zachowuj się jak przystało na siedemnastolatkę, Rika!
-wykrzyczał, widać było po nim, że nie było mu do śmiechu.
Pff. Jasne. Dziewczynie
wali się świat – straci przyjaciół, dom, ojca. A co na to księdzunio? Strzela
focha niczym dwulatek.
Rodzicielska troska: +10
Komori pobiegła do swojego małego pokoiku (skoro
mały, to chyba jasne, że pokoik. „Małego” można się pozbyć.)i pośpiesznie wrzucała najpotrzebniejsze
rzeczy do walizki. Gdy skończyła opadła na łóżko, ścisnęła w dłoni
"amulet", który dostała w dzieciństwie. Napisała maila do
przyjaciół; Muszę pilnie wyjechać (jutro z rana), więc nie mam, kiedy
się z Wami pożegnać…(Szkoda, że nie mogę Wam na przykład maila wysłać…)Tata musi wyjechać do pracy, a ja
zamieszkam u przyjaciół rodziny nawet nie wiem gdzie. Odezwę się jak
najszybciej, eh.. Kocham Was bardzo, do zobaczenia!
Przecinki widzę, zjedzone
przez aŁtoreczkę.
I jeszcze fakt, że
dziewczyna zamieszka „nie wiadomo gdzie”… nie miał kto jej poinformować?
Rodzicielska troska: +20
No nic, kochani! To koniec
naszej pierwszej analizy. Jest dość krótka, jak krótki był sam prolog. Następną
część ruszymy z Havelockiem w przyszłym tygodniu. Tymczasem zapraszam do
komentowania i wysyłania zgłoszeń!